Aktualności >>> Brama Lidzbarska w Bisztynku - tejemnice >>>

 .: Brama Lidzbarska i jej tajemnice

TAJEMNICE BRAMY LIDZBARSKIEJ

Miniczat przydał się ponownie. Internauta ~XYZ przekonywał mnie tam, że Brama Lidzbarska w momencie "wyzwalania" miasta przez Armię Czerwoną została zburzona, a następnie odbudowana. Nie chciało mi się w to wierzyć, tym bardziej, że dysponuję zdjęciem z 1950 roku ukazującym ją w całości. Zwróciłem się w tej sprawie do naocznego świadka tamtych wydarzeń Horsta Roggli - obecnie mieszkającego w Niemczech, a w 1945 roku tuż przy spornej Bramie, czyli przy dzisiejszej ul. Reymonta w Bisztynku. Okazało się, że rację mieliśmy obaj.

- Zadzwonilem do mego brata - napisał H. Roggli. Ten był pewny, że Brama Lidzbarska zostala spalona po wojnie i pamięta, że gruzy długi czas tamowały przejazd z Wozławek do Troszkowa (...)

Dalszy telefon do Horsta V. (nazwisko znane redakcji) (obecnie 78-letni) który z Francem E. (nazwisko znane redakcji) uruchomili wodociąg, po wojnie, w Bisztynku. Jego odpowiedź? Nie pamietam! bo w tym okresie leżałem chory na tyfus w szpitalu, ale mam zdjecie z tego okresu. Na zdjeciu tym, przez bramę akurat szło stado gęsi w kierunku miasta.(...)

Zadzwonilem więc do Marty S. (nazwisko znane redakcji). Ma ona 78 lat. Odpowiedź była nastepujaca. Nawet nie pamiętam że Brama była spalona. Wiedziała, że co niedzielę, całą rodziną przechodzili prez Brame do Kościoła, ale nie przypomina sobie, że tam były gruzy. Następny telefon wykonałem do Marysi R. (nazwisko znane redakcji), która mi przysłała już kilka materiałów o Bisztynku, i które Panu przesłałem. Ona ma obecnie 74 lata, więc myślałem, że ona też nie pamieta. Ale się myliłem! Pamięta szczegółowo że Bramę podpalił pijany gość, którego potem złapano i ukarano więzieniem. Powiedziala mi nawet przezwisko tego - znanego (wówczas - przyp. red.) w Bisztynku meżczyzny (...)

Jeszcze jedna ciekawostka. Powiedziała, że przy samych fundamentach nad powierzchnią ulicy, były - zakratowane drobną kratką - okna, przez które, dla zabwawy, dzieci wrzucały zawsze kamienie. Ja osbiście też to pamiętam. A więc wieść o podziemiu Bramy może się sprawdzi. Jeszcze jedna wiadomosc od mego brata. Gdy pewnego wieczoru biegł do kina (w obecnej Pasadenie), jakieś cztery do sześciu metrów za Bramą zapadły sie kostki nawierzchni ulicy. O mało co nie złamał nogi, ale nie zwrócił większej uwagi na to, bo po wojnie wiele różnych rzeczy można było się spodziewać.Dlatego i ja nie dziwiłem się, gdy spod schodow Bramy wydobywał sie dym , choć Brama była jeszcze kompletnie cała i nie zanosiło się na to, że się kiedyś spali, a raczej, że ją ktoś podpali (...)

Wersja Marysi R. jest najbardziej wiarygodna, bo pamięta że jej najstarszy brat, Alojzy R. przyszedł do domu i powiedział, że złapali tego, który podpalił Bramę Lidzbarską, a dowiedział się tego z bardzo pewnych źródeł, bo sam był milicjantem, ale nie w Bisztynku.(...)

Jeszcze jedną ciekawostkę od brata się dowiedziałem o "podziemiach" w Bisztynku; w której on sam był "glównym aktorem". Wiózł furmanką węgiel do Erdmana, mieszkajacego przy Kościelnej/Ceglanej, obok budynku w którym mieszkali Kopczyńscy i Kamratowie. Aby rozładowac węgiel musiał wjechac na placyk przez chodnik. Zjeżdżając z chodnika, parę kroków od kraweżnika, załamała się ziemia, tak że przednie koło do osi wpadło w ten dół. Brat bał się, że ziemia dalej się zapadnie w jakąś przepaść, więc zaczął już wyprzęgać konia, ale po sprawdzeniu okoliczności zaprzestal i zaczął, na tym małym placu rozładowywać ten węgiel. Póżniej pracownicy magistratu "zamknęli" otwór. Czyja myśl to była, że tam była jakaś studnia, on nie pamieta.(...)

I tyle relacji Pana Horsta. Podsumujmy. Wynika z niej, że Brama Lidzbarska została podpalona po wojnie, przez pijanego obywatela, a nie jak sugerował ~XYZ przez "braci Rosjan". Polska administracja, a w tym milicja pojawiły się w Bisztynku najwcześniej w 1946 roku. Skoro więc milicja "złapała" podpalacza...

Gruzy - jak napisał mi Horst Roggli w kolejnym mailu - tarasowały drogę pod Bramą, czyli zawaleniu uległ - że tak powiem - sufit Bramy.

Pożarowi - jak to zwykle z pożarami jest - uległo wnętrze budynku i jego dach. Potwierdził to to także Jan Chodań, który przybył do Bisztynka w czerwcu 1947 r. Potwierdził też, że mury Bramy nie były zniszczone i stała ona "w całości".

Ze zdjęć współczesnych i ostatniej mojej wizyty wewnątrz zabytku wynika, że konstrukcja dachu rzeczywiście nie jest (z całą pewnością) średniowieczna. Także komin i część murów wewnątrz (ścian działowych). Do stwierdzenia tego nie trzeba wiadomości konserwatorskich, ale ogólna wiedza o wyglądzie cegieł. Zresztą Bramę odwiedziłem w obecności "budowlańca", ktory zna się na tym znacznie lepiej ode mnie.

O wspominanym pożarze dowiedziałem się właśnie dziś, a zatem ~XYZ miał rację, że Brama była częściowo zniszczona i odbudowana. W związku z tym odszczekuję moje wcześniejsze twierdzenia o tym, że napisał bzdury. Racji jednak nie miał jeśli chodzi o skalę tych zniszczeń, a zwłaszcza twierdząc, że obecne jej mury średniowiecznymi nie są.

Brama Lidzbarska z przyległymi budynkami w latach 20-30 XX wieku

Brama Lidzbarska z przyległymi budynkami w latach 20-30 XX wieku. Oto co napisał o tym budynku Horst Roggli:
Drugi budynek (obok) stał jeszcze kilka lat po wojnie. Za niemieckich czasów mieszkał w nim kowal o nazwisku Walker, który miał kuźnię tuż za budynkiem (w kierunku Pasadeny), połączoną bezpośrednio z tym budynkiem mieszkalnym. Po wojnie w tym budynku mieszkała rodzina o nazwisku Wohlgemut. Mieli dwoje "przybranych" dzieci: dziewczynke Elli w moim wieku i starszego chlopca o imieniu Hartmut. Starego Wolgemuta pamietam bardzo dobrze! Za dobrze! Gdy pewnego dnia w 45r. szedłem koło wspomianego budynku ul. Ogrodową, znalazlem na ulicy błyszczącą srebrną "zabawke". Podniosłem ją i zacząłem ja robierać. Nie przypuszczałem, że to może być coś groźnego. Gdy ta "zabawka" w moich rekach wybuchla, poczułem, i to dosłownie że tak nie jest. Wohlgemut, który szedł w tym samym kierunku, złapał mnie wpół. zdjął pasek ze swoich spodni i "skontaktował" mnie kilka razy z tym paskiem. Nie powiedzialem w domu o tym "wydarzeniu", bo bałem się, że procedura z paskiem się powtórzy, tym razem od mego ojca, bo ten zawczasu zabronił nam podnosić z ulicy takie zabawki. A było ich mnóstwo. Były to materiały wybuchowe zrzucne przez "wroga" z samolotów. Ostrzeżenia można było wyczytać w gazetach i usłyszeć przez radio.

Brama Lidzbarska bez budynków przyległych w 1950 roku. Na jezdni w pobliżu widać nawet wyrwę (zapadlisko) o ktorej pisałem wyżej.

Brama Lidzbarska w 1963 roku

Andrzej Grabowski - 19.08.2010 r.

Tekst Horsta Roggli został skrócony z uwagi na to, że w dużej części ma charakter prywatnej korespondencji. Jedyną ingerencją w opublikowane fragmenty są uzupełnienia polskich znaków oraz wytłuszczenia.

Copyright: www.bisztynek.strona.pl 2010