Aktualności >>> Piszę, bo tu mieszkam >>>

 .: O bisztyneckiej mentalności

PISZĘ, BO TU MIESZKAM. A SZLAG MNIE I TAK TRAFIA!

Wielu z "rodowitych" mieszkańców miasteczka o nazwie Bisztynek chce odebrać mi prawo do pisania o nim, no bo przecież "wojewódzki" jestem i z wojewódzkiego miasta pochodzę. Znaczy - nie urodziłem się w Bisztynku, choć większość z oponentów też się w tym mieście nie urodziło. Z powodu braku porodówki. (Wiem! Była i wiem do kiedy była! - proszę więc nie pisać tekstów z zarzutami.)

Mało mnie szlag nie trafił, gdy kilka dni temu usiłowałem (za darmo!) wyjaśnić prostą sprawę zaginięcia wału (wała?) ze stadionu w Bisztynku. Facet, który przeczytał apel zamieszczony na niniejszej stronie internetowej, zatelefonował do mnie (bo tak napisne było-żeby dzwonić) późnym wieczorem i powiedział, jak to się stało, że wał zniknął, oraz gdzie to, wysoce zaawansowane technicznie, urządzenie jest. Okazało się, że albo on się mylił (raczej wykluczone), albo obecny jego posiadacz nie bardzo wie, co w gospodarstwie posiada. Zatelefonowalem do gościa z uporczywym twierdzeniem, że wiem! Niestety zostałem - delikatnie mówiąc - zmieszany z błotem. Gość ma ważniejsze sprawy na głowie niż wały (no, bo ma ich duuuużo). Jego siwej głowy problem! I tego faceta, który wkrótce będzie musiał zapłacić "za wała" trochę ponad 1000 złotych. Nie moje pieniądze, nie mój problem.

"Diabelski Kamień" też mój nie jest, w sensie "formalno-prawnym". Jest "niczyj", czyli należy do wszystkich, czyli do nikogo. Staraniem niejakiego Ośrodka Kultury i Aktywności Lokalnej (a nie burmistrza, czy jakiejś tam gminy!) uporządowano teren w jego pobliżu. Kilka dni później szlag trafił jedną z ławeczek tam ustawionych. Według wszelkich dostępnych mi danych... z radości. Po Dniach Bisztynka. Komuś się widocznie niesłychanie spodobały. (Dni Bisztynka, a nie ławeczki.)

Jeden z miejscowych przedsiębiorców - jakiś czas temu - wykonał w miasteczku parę metrów chodników z kostki zwanej - nie wiedzieć dlaczego? - polbrukiem. Spieprzył robotę, bo wyrównał chodnik koło domu mego i po pijaku już mnie "nie skręca" w jego kierunku. Kiedys był pochylony i "kierowało mnie" do domu! (nie omieszkałem go za to... hmmm... opier...)

Za około 3 miesiące wybierać będziemy mogli, nowego (starego?) burmistrza. Właśnie oskarżono obecnie pełniącego tę funkcję o rozpoczęcie kampanii wyborczej. Mieszam? Przedsiębiorca i burmistrz? Związek jest! Tyle, że nie związany z tematem, którym interesuje się CBA. Niejaki Wójcik - obecnie nam panujący - wie jak zdobywać głosy. "Krótką piłką!". Gdzie jest najwięcej wyborców? Na ul. Słonecznej! Wobec powyższego, postanowił nasz włodarz, zrobić tam nowy chodnik, a w rozpędzie może i asfalt. Ogłosił coś w rodzaju przetargu (zbieranie ofert). Było trzech oferentów - znaczy - potencjalnych wykonawców. Wygrał ten z Bisztynka. Niestety, po dość burzliwej rozmowie z jednym z deputowanych do miejscowej Wysokiej Rady - szlag go trafił. (Deputowanego też, bo w zwarciu okazal sikę Gołotą.) Zrezygnował z ten wysoce intratnej roboty. Obecnie spokojnie pracuje w pobliskim Górowie Iławeckim. Oczywiście układa tam kostkę brukową. Obiecał, że nigdy już nie podejmie wyzwań "kostkobrukowych" w rodzinnym Bisztynku. (Administrator tej strony - nie usuwając w porę wpisów z miniczata dotyczących fachowca i całej jego rodziny wybitnie się do tego przyczynił!) No i szlag trafił kampanię wyborczą na Słonecznej. A tyle się mówiło, w poprzedniej kampanii samorządowej, o "rodzimych przedsiębiorcach"...

Nie on jedyny zrezygnował z Bisztynka. Inny facet, zajmujący się dekarstwem, po wykonaniu prac w pobliżu mego miejsca zamieszkania, i po zadenuncjowaniu go przez "życzliwego" do organów ścigania, obiecał solennie, że już prac takowych w tym miasteczku wykonywał nie będzie. Mimo, że owe "organy" go nie ukarały, bo denuncjator pomylił azbest z "eurofalą". A pracuje tanio i podatników kosztowałoby to mniej, niż zlecanie prac firmom z okolic Iławy.

Piszę o Iławie, gdyż wiem, że pomiędzy Iławą, a Ostródą trwa konfilkt podobny do Bisztynka i Sątop. Sątopianie mawiają, że Bisztynek leży koło Sątop, tak jak Reszel leży koło... Klewna. Ostróda natomiast jest siedzibą ekologicznego przedsiębiorstwa, które nie potrafiło poradzić sobie z rynnami na "Orliku" oraz wykonaniem tam porządnego parkingu. Obecnie budują "ekosalę gimnastyczną" we wspomnianych Santopach - jak niektórzy miejscowość nazywają (akurat słusznie!).

Wójcik - obchodzący ymynyny (jedyne polskie słowo zawierające 5 igreków!) - 24 czerwca - właśnie rozpoczął kampanię wyborczą. Znaczy kupił gliniarzom nowy samochód. Następcy MO cieszą się jak dzieci. Pewnie na Wójcika zagłosują. Znaczy - dwa głosy zgarnął Wójcik. Tych dwóch dzielnicowych, co mieszkają w Bisztynku. Reszta - choćby chciała - na obecnego włodarza nie zagłosuje, bo mieszkają poza gminą naszą kochaną.

Jak znam życie, wkrótce Wójcikowi przypisze się wszelkie nieprawości, łącznie z tym, że tzw. gmina wybudowała mu dom, drogę dojazdową i kupiła samochód luksusowy. A przede wszystkim to... że z Sątop jest! Aaaa! Zapomniałem! No przecież facet ma zamiar przenieść siedzibę gminy do tychże Sątop. (Tak mi wmawiają "wiedzący najlepiej".) Nie wiem tylko jak ma zamiar przenieść tam prawa miejskie. Ale to rozstrzygnie Pani z pieskiem >>> o której kiedyś pisałem. Ostatnio widuję ją bez pieska?! Czyżby odszedł w zaświaty ze zgryzoty?

Andrzej Grabowski - 01.08.2010 r.

Copyright: www.bisztynek.strona.pl 2010