Aktualności >>> Owacja na stojąco dla Jacka Borkowskiego >>>

 .: Jacek Borkowski wystąpił w Bisztynku

Jacek Borkowski bawił,
rozśmieszał i skłaniał do refleksji

- Artysta poprowadził koncert tak, że absolutnie nikt się na nim nie nudził - mówili ci, którzy uczestniczyli w koncercie Jacka Borkowskiego zorganizowanym w ośrodku kultury w Bisztynku. Sam artysta wysoko ceni sobie występy w takich miejscach.

Znany choćby z serialu "Klan" aktor Jacek Borkowski wystąpił w ośrodku kultury w Bisztynku. Na swój koncert wybrał repertuar niezwykle różnorodny, od piosenek kabaretowych "podarowanych" mu przez Ludwika Sempolińskiego po piosenki nastrojowe a nawet osobiste.

Przed koncertem mieliśmy okazję porozmawiać z artystą przez kilka minut. Nie jest on związany w żaden sposób z naszym regionem. Oczywiście występował na Warmii i Mazurach. Wspomniał też, że zna "Gazetę Olsztyńską", bo już miał okazję udzielać jej wywiadu.

- Region to dziś już pewien anachronizm. Przy dzisiejszych środkach komunikacji ta "regionalizacja" straciła w ogóle sens. Mając perspektywę ponad 40 lat pracy widzę "wyrównanie" publiczności. Nie ma już znaczenia czy jest to publiczność w wielkim mieście, czy w wiejskiej świetlicy - mówił Jacek Borkowski.

- Powiem więcej. Mam wrażenie, że w miejscach, gdzie rzadziej coś się dzieje, publiczność jest bardziej skoncentrowana, bardziej zaangażowana, bardziej "chcąca" niż w miejscach "rozpasanych" ilością różnych ofert kulturalnych - twierdził aktor.

Dodał, że dla kogoś, kto żyje z występów nie ma specjalnego znaczenia, gdzie koncert, czy spektakl się odbywa. Najważniejsze jest to, że są osoby, które chcą posłuchać i zobaczyć.

- Z równym zaangażowaniem i pasją wystąpię dla 10 osób i dla 500 osób - zapewniał.

Zapytany o to czy słyszał cokolwiek o Bisztynku szczerze odparł, że nie.

- Jestem tu po raz pierwszy i uczciwie powiem, że nie słyszałem. Ale czy mieszkańcy Bisztynka wiedzą cokolwiek o Markach, gdzie mieszkam? Pewnie tyle, że są koło Warszawy - śmiał się Jacek Borkowski.

- Bardzo się cieszę zawsze, gdy mam możliwość wystąpienia przed publicznością. Tak naprawdę ani film, ani telewizja nie zastąpi nigdy dwóch najważniejszych miejsc w mojej pracy aktorskiej, czyli teatru i estrady. To są jedyne miejsca w których następuje rzetelna i natychmiastowa weryfikacja umiejętności i zdolności panowania nad publicznością. Te dwa miejsca najlepiej sprawdzają umiejętności zawodowe - mówił Jacek Borkowski.

- Na estradzie nie da się niczego oszukać. Podobnie jak w teatrze, choć teatr daje jeszcze pewną osłonę aktorowi. Są nią sztuka, którą się gra, postać, którą się gra, kostiumu, który się nosi. Jest rampa i jest pewna umowa, że publiczność ogląda widowisko przy nieprzekraczalnej granicy rampy. Aktor gra, publiczność ogląda. Na estradzie nie ma tej granicy. Interakcja z publicznością jest błyskawiczna i jeśli cokolwiek dzieje się "nie tak" to natychmiast to odczuwam. To nieustanny sprawdzian umiejętności. Nie jest łatwe utrzymanie przez 1,5 godziny publiczności w zainteresowaniu i zaangażowaniu - mówił aktor.

W Bisztynku ta sztuka aktorowi się udała. Musiał bisować po owacji na stojąco. W czasie koncertu sala to wybuchała śmiechem, to milczała w zadumie. Publiczność śpiewała po francusku i... po rosyjsku. Aktor zaśpiewał też w duecie z jedną z mieszkanek Bisztynka.

- Ktoś kto nie był, mógłby pomyśleć: "Piosenka francuska? Nudy." Nic bardziej mylnego. Artysta poprowadził koncert tak, że absolutnie nikt się na nim nie nudził. Pomiędzy utworami opowiadał anegdoty. Nawet chwilowa awaria sprzętu nie przeszkodziła w dobrej zabawie, podczas której aktor wraz z publicznością zaśpiewał utwór a'capella - mówiła Wioleta Szczepańska, która na koncert przyjechała wraz z mężem i córką, z Reszla.

Andrzej Grabowski - 20.11.2016 r.

Materiał znajdziesz także na portalu:










Copyright: www.bisztynek24.pl 2016