Aktualności >>> Mól książkowy - Kobiecym okiem >>>

 .: Kobiecym okiem - Mól książkowy

MÓL KSIĄŻKOWY

Już od najmłodszych lat w szkole czy w domu mówiono nam "książka - najlepszym przyjacielem człowieka". Każde dziecko wie, że książki trzeba czytać, ale czy robi to z chęcią?Wśród wielu szkolnych lektur, na pewno każdy z nas odnalazł, chociaż jedną książkę, którą przeczytał z zapartym tchem od początku do końca. Ale czy po skończeniu szkoły tak samo chętnie chwytamy po nią? Zazwyczaj wraz z opuszczeniem murów szkolnych ta przygoda się kończy...

Po zakończeniu szkoły średniej byłam pewna, że już nigdy nie sięgnę po żadną "cegłę" typu "Lalka", "Krzyżacy" czy "Potop". Czasami byłam bardzo rozczarowana lekturami i nie mogłam zrozumieć, dlaczego z góry narzuca się nam coś, czego nie da się czytać. Ah, jakże pomocne były wtedy tzw. bryki...

Minęło kilka lat i teraz nie wyobrażam sobie, abym wieczór spędziła bez książki. Pomijam fakt, że nie zawsze mam czas na to hobby, ale w wolnych chwilach jestem molem książkowym. Aż sama sobie dziwię się, że w moich rękach lądują książki, które mają po pięćset stron. Nie sądziłam, że poza lekturami szkolnymi czytanymi przez kilka tygodni są książki, które pochłania się w jeden wieczór.

Pierwszą książkę, którą przeczytałam po szkole średniej było "Jedenaście minut" Paulo Coelho. Zachęciło mnie do tego wiele pozytywnych opinii o tym autorze. Książka opowiada o młodej dziewczynie z brazylijskiej prowincji, która wyrusza w daleką podróż. Niestety świat okazał się inny niż sobie wyobrażała i gorzkie doświadczenia sprawiają, że zostaje prostytutką. Jak pisze autor "Jedenaście minut to powieść, która nie pozwala na obojętność i budzi nadzieję, że spotkanie z drugim człowiekiem może być najważniejszym doświadczeniem naszego życia". Zachwycona pisarzem przeczytałam jeszcze "Pielgrzyma" i "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam...". Filozofia i tematyka książek Paula znajduje uznanie milionów czytelników, którzy poszukują swojej własnej drogi i nowych sposobów rozumienia świata.

Kolejną książką był "Zapach cedru" Ann-Marie MacDonald. Jest to poruszająca wielopokoleniowa opowieść o kanadyjskiej rodzinie Pipperów. Do końca trzyma w napięciu. Porusza wiele wątków, które na sam koniec łączą się w całość i czytelnik odkrywa prawdę, co się wydarzyło z Katarzyną w Nowym Jorku i kto jest ojcem jej dzieci. Opowieść jest smutna i kończy się bez happy endu.

Jesienią ubiegłego roku na naszych ekranach gościł serial "Dom nad rozlewiskiem". Zdarzyło mi się kilka odcinków obejrzeć, ale dla porównania i ciekawości postanowiłam przeczytać książkę, na podstawie, której powstał serial. Już po kilku stronach żałowałam, że w ogóle go oglądałam. Serial nie oddał tego, co ma w sobie książka. Humorystyczny luźny język, wspaniałe opisy przyrody, jak się czyta to przed oczami pojawiają się opisywane sceny. Dlatego zachęcam wszystkie córki, mamy i babcie do przeczytania tej lektury. Na pewno żadna z was nie będzie zawiedziona.

Na zakończenie chciałam gorąco polecić książkę Adiny Blady-Szwajger "I więcej nic nie pamiętam". Jest to opowieść lekarki, która przeżyła zagładę getta warszawskiego. Autorka wspomnień powstrzymywała się przed ich ujawnieniem 45 lat, wierząc, że... to, co się stało, nie jest ani do pisania, ani do czytania.(...) Bo to wszystko są tylko słowa. A ja nie jestem literatem i nie umiem znaleźć słów, które krzyczą. Adina Blady-Szwajger była ze swymi pacjentami do końca, a żeby nie zostali zamordowani przez gestapo, postanowiła podać im morfinę...

Wstrząsające fakty, opisy cichego konania dzieci z rozdętymi brzuszkami, które umierały śmiercią głodową, a przede wszystkim historia zwykłego, człowieczego lęku, rozpacz, depresja, chęć życia, głód, własny egoizm, próby samobójcze, tchórzostwo.

Wiele razy popłynęły mi łzy, ale przeczytanie tej książki, przebrnięcie przez ból i koszmar czyjegoś życia, było konieczne. Nie chcę być obojętna na zaistniałe fakty z drugiej wojny światowej. Dlatego przeczytałam, zapamiętałam i będę to przekazywać moim dzieciom, wnukom, aby nigdy nie przyszła im do głowy myśl kradzieży napisu "ARBEIT MACHT FREI" znad oświęcimskiej bramy obozowej, aby wyczulić je na ludzką krzywdę i nie pozwolić, aby historia się powtórzyła...

Monika M. - 11.02.2010 r.

Copyright: www.bisztynek.strona.pl 2010