Aktualności >>> O patronie szkoły i klątwie nad nią przemyślenia *Plotkary* >>>

 .: *Plotkary* tekst o szkole i klątwie nad nią ciążącej

NIECHLUBNY PATRON

Stało się! Zagadka rozwiązana! W końcu znamy powód wszystkich naszych szkolnych niepowodzeń. To klątwa rzucona przez ludzkość w latach czterdziestych ubiegłego stulecia na byłego patrona szkoły, w której wszyscy się uczyliśmy.

Gdyby nie dociekliwość naszego Nadrzędnego Redaktora, zagadka ta nigdy nie ujrzała by światła dziennego… Klątwa ta straszna i okrutna do dnia dzisiejszego nie daje spokoju wszystkim małym i dużym odwiedzającym mury naszej podstawówki. Gdyby nie fakt, że w okresie, kiedy nasze tereny zasiedlali Pruscy mieszkańcy i nazwali szkołę imieniem wielkiego wodza, (którego imienia boję się wymówić) a jego niecne czyny sprawiły, że on i wszystko co z nim związane zostało obrzucone klątwami z ust mieszkańców całego globu, nasza szkoła byłaby miejscem radosnego i przyjaznego wchłaniania wszelakiej wiedzy.

A tak... samo wejście do tego ogromnego gmachu napawa strachem od pokoleń. W pierwszych krokach od progu otula nas lodowato przeszywający chłód. Teraz już wiemy dlaczego! Każdy, kto wchodzi do szkoły owładnięty jest przez złe moce znajdujące się w tym budynku od pokoleń.

Niektórzy z maluczkich nawet zalewają się łzami pierwszy raz krocząc długimi korytarzami. W końcu teraz już wiemy, kto i co stoi za wszystkimi złymi ocenami! Chyba ktoś powinien powiedzieć nam: ""przepraszam", za uwagi ze sprawowania, bo przecież to przez klątwę, każdy z nas nie potrafił zapanować nad tym, co robił, i na pewno tego nie chciał.

Teraz już wiemy, dlaczego obiad czasem był przypalony. Dlaczego nauczycielki były wiecznie w złym humorze i dlaczego nauczyciele czasami patrzyli na nas dziwnie mętnym spojrzeniem. Na pewno byli pod wpływem złych mocy. Teraz wiemy, że to nie z naszego powodu woźna rzucała szmatą, a panie z sekretariatu snuły się całymi dniami po korytarzach jak cień.

Znamy przyczynę wiecznie rozmarzniętego lodowiska zimą i deszczu podczas letnich wycieczek. Teraz już rozumiem, za jaką karę musieliśmy, ponad godzinę na każdym apelu, stać i słuchać tych wszystkich niepojętych dla nikogo z nas rzeczy. Rozwiązała się odwieczna zagadka - gdzie podziały się wszystkie kredki, zeszyty i prace domowe, których nie mieliśmy na lekcji. I to, że wiecznie brakowało kredy do tablicy!

To przez tę klątwę byliśmy wiecznie niewyspani na pierwszej lekcji i nieprzygotowani do kolejnych. Wszyscy dojeżdżający mogą podziękować naszemu znienawidzonemu byłemu patronowi za wstawanie o 5 rano i broczenie w błocie i śniegu do autobusu.

Po dzisiejszy dzień nauczyciele za karę wypracowują nadgodziny, a niektórzy muszą swoje odpokutować pracując na emeryturze, bo młoda, wykwalifikowana kadra jak ognia boi się przekroczyć próg tego ogromnego gmachu. Wszystko wydawałoby się zakończyć po połączeniu z nowym budynkiem gimnazjum, klątwa się odwróciła, egzorcyzmy się dokonały przez Świętego Patrona, ale...

Ciekawa jestem, za sprawą jakich teraz mocy dzisiejsi uczniowie będą uczyć się w przepełnionych klasach? Dlaczego niektórzy nauczyciele zostali zwolnieni? Dlaczego przedszkolaki będą się uczyły w szkole? Dlaczego wszyscy zaczęli się interesować tym, jakich rodziców ma nauczyciel, a nie tym czy jest dobrym nauczycielem? I te książki - 3kg i 400zł. Szok!

Śmiem przypuszczać, że klątwa rzucona przed dziesiątkami lat nadal nad nami ciąży i tylko czyha, by urozmaicić życie uczniom niezapowiedzianymi sprawdzianami, ciąganiem za włosy, bieganiem w deszczu po "koronie" stadionu!

Ale głowa do góry moi drodzy! To dzięki tej klątwie solidne wykształcenie otrzymali nasi rodzice, nasze dzieci i my sami. To dzięki tej klątwie najlepiej się wspomina wszystkie psikusy i afery szkolne (a działo się niemało). To dzięki tej klątwie przeżywaliśmy pierwsze miłości, a niektórzy wypalili pierwszego papieroska "za budą". To dzięki tym opętanym nauczycielom niektórzy z nas osiągnęli wiele. A niektórzy nauczyciele właśnie dzięki tym opętaniom osiągnęli wiele na ważnych stanowiskach w naszym Grodzie.

Każdy z nas chętnie wraca do lat spędzonych w murach podstawówki. I chociaż nie jesteśmy dumni z dawnego "patrona" (wodza, którego nazwiska nie śmiem przytoczyć), jesteśmy dumni, że swoją młodość spędziliśmy właśnie w tych murach i z tymi ludźmi!

Do miłego!
Pozdrawiam.
Plotkara

PS. Odpoczywajcie, nabierajcie siły, bo za miesiąc mury podstawówki przygarną Was swym chłodem tak jak każdego z nas kiedyś.

Copyright: www.bisztynek24.pl 2011