Aktualności >>> Procedury przyznawania pomocy "na dachy" przeciągane sa przez urzedników >>>

 .: Pomoc finansowa "na dachy"

Reklama

Co się dzieje z pomocą finansową "na dachy"?!

Obiecywana przez urzędników, a w tym wiceministra i wojewodę, pomoc finansowa na usuwanie skutków gradobicia z 4 lipca, jakie nawiedziło Bisztynek nie nadeszła do tej pory. Procedury jej przyznawania przeciagają się niemiłosiernie. Okazuje się, że są wątpliwości... interpretacyjne.

Pomoc finansowa dla osób i rodzin poszkodowanych w wyniku zdarzeń noszących znamiona klęski żywiołowej, mających miejsce w 2012 roku, począwszy od 4 lipca tego roku, na remont budynku mieszkalnego lub lokalu mieszkalnego z rezerwy celowej budżetu państwa był obiecywana mieszkancom Bisztynka choćby w czasie wizyty wiceministra w resorcie administracji i cyfryzacji Włodzimierza Karpińskiego. Co prawda wiceminister nie określił daty od której środki finansowe zaczną być wypłacane, ale uczynił to, w przybliżeniu, wojewoda Marian Podziewski. - Myślę, że pomoc faktycznie trafi do poszkodowanych za miesiąc, maksymalnie do dwóch miesięcy - powiedział wojewoda Marian Podziewski. - Mamy doświadczenia innych klęsk. Wcześniej nawet zasiłki wypłacane były znacznie później. Dziś procedury są na tyle uproszczone i szybkie, że można oczekiwać znacznie szybszych wypłat dla poszkodowanych - przekonywał, 17 lipca w Bisztynku, wojewoda. Pisaliśmy o tym >>>

Niestety musimy pogratulować wojewodzie optymizmu, którego już brakuje poszkodowanym mieszkancom Bisztynka. Pomoc nie trafiła do mieszkańców, ani nawet na konta MOPS, który ma zajmować się jej wypłacaniem. A jeśli obowiązujące procedury są "uproszczone" to nie chcielibyśmy mieć do czynienia z tymi "zwykłymi". Poszkodowanym brakuje już cierpliwości i wielu z nich nawet rezygnuje z ubiegania się o pomoc. Nie chcą się wściekać. Są jednak tacy, którzy ciężaru finansowego naprawy pokryć dachowych nie są w stanie sami udźwignąć.

Przedstawmy sekwencję zdarzeń dotyczącą procedury przyznawania pomocy finansowej "na dachy".

17 lipca - wiceminister i wojewoda obecują szybkie wypłacenie pomocy, a wojewoda kieruje do Ministra Administracji i Cyfryzacji wnioski o przekazanie mu kwoty około 10,5 mln. złotych na usunięcie skutków gradobicia w Bisztynku.

20 lipca - Biuro ds. Usuwania Skutków Klęsk Żywiołowych Ministerstwa Spraw Wewnętrzynych przesyła wojewodom, a ci samorządom, wytyczne dotyczące zasad udzielania tej pomocy >>>. Zasady te są, w wielu punktach, niejasne. Okazuje się też, że poszkodowani u których już przecież oszacowano straty są zobowiązani do złożenia pisemnych wnioków o tę pomoc. Nie wystarczało bowiem zgłoszenie w dniu gradobicia i sam fakt szacowania strat. Urząd Miejski w Bisztynku zaprasza poszkodowanych do złożenia tych wymaganych wniosków. To oczywiście trwa.

23 sierpnia - w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie odbywa się spotkanie wojewody i pracowników wydziału polityki społecznej UW z samorządowacami. Podczas spotkania samorządowcy dowiadują się, że nieprawidłowo interpretowali niektóre zapisy "zasad" przesłanych im 20 lipca. To "nieprawidłowa interpretacja" dotyczy budynków wielorodzinnych. Wnioski dotyczące takich budynków muszą być poprawione zgodnie z nowymi wytycznymi do wytycznych. Urząd Miejski w Bisztynku właśnie przystąpił do poprawiania.

Kasa oczywiście na konta nie wpłynęła i nie wiadomo kiedy wpłynie. Tego - tak naprawdę - nie wie obecnie nikt.

O co chodzi z tymi budynami wielorodzinnymi? Zasady, które tu już wspomnieliśmy mówią, że pomoc "na dachy" udzielana jest w kwocie do 20 tys. złotych, a wyjątkowo w wyższej kwocie. Aby tę wyższą kwotę uzyskać nie wystarczy szacowanie strat wykonane przez odpowiednią komisję. Takie straty musi oszacować uprawniony rzeczoznawca, na koszt właściciela lub lokatora, czyli poszkodowanego. W przypadu domów jednorodzinnych sprawa jest prosta. Straty do 20 tys. złotych - szacowanie przez komisję samorządu - wniosek poszkodowanego o pomoc - wypłata po weryfikacji wniosku. Straty powyżej 20 tys. złotych - szacowanie przez komisję samorządu - wniosek poszkdowanego - operat szacunkowy rzeczoznawcy - wypłata po weryfikacji wniosku.

"Zabawa" zaczyna się w sytuacji, gdy budynek jest np. trzyrodzinny, a dach stanowi tzw. część wspólną właścicieli lokali mieszkalnych. Komisje samorządu szacowały straty dzieląc je na udziały właścicieli w części wspólnej. Dla uproszczenia: trzech właścicieli lokali, dach dzielony na trzy, na każdej z części straty po 10 tys. złotych, czyli mniej niż magiczne 20 tys. Tak zasady interpretowali urzędnicy miejscy i - jak się dowiedzieliśmy - także pracownicy UW w Olsztynie z którymi ci miejscy kontaktowali się, aby to uzgodnić. Okazało się, dokładnie 23 sierpnia, że interpretowali źle. Straty na tym przykładowym budynku wynoszą przeciez 30 tys. złotych, czyli więcej niż magiczne 20 i aby pomoc uzyskać należy powołać rzeczoznawcę. To interpretacja aktualnie obowiązująca i podobno "ministerialna", czyli pochodząca z MSW.

Zasady jednak nie wspominają, który z tych trzech włascicieli lokali ma rzeczoznawcę powołać, który za niego zapłacić, czy ci właściciele mają podejmować jakieć uchwały i co w sytuacji, gdy choćby jeden z nich ma gdzieś całą tę pomoc. Pytania można mnożyć.

Poszkodowani mieszkańcy nie mają watpliwości o co chodzi. Chodzi o to, abyśmy minimalizowali swe straty i "schodzili" na kwotę niższą niż 20 tysięcy. Wielu się na to godzi, bo wolą otrzymać coś niz nic. - Te całe wytyczne nie mówią jak ten biedny rzeczoznawca ma ocenić straty na już naprawionym dachu - mówi nam jeden z poszkodowanych. - Inna sprawa, że uprawnionych rzeczoznawców nie ma wcale tak wielu, a ci którzy są, "mają na głowie" o wiele bardziej intratne prace niż jakiś tam daszek w Bisztynku. Wiem, co mówię, bo się z kilkoma kontaktowalem - twierdzi mieszkaniec z kolejki tych, którzy stoją w Urzędzie Miejskim, aby - po raz kolejny - poprawić swój wniosek o tę, tak skwapliwie obiecywaną przed kamerami telewizyjnymi, pomoc finansową.

Z odpowiednimi pytaniami wystapiliśmy do MSW. Przesłaliśmy je mailem wskazując też nasze wątpiwości co do owej obowiązującej obecnie interpretacji "zasad". Ministerstwo - jak to ministerstwo - musi mieć czas na odpowiedź. Zapewniamy jednak, że tę odpowiedź opublikujemy, jeśli ją otrzymamy.



 Andrzej Grabowski - 31.08.2012 r.

Copyright: www.bisztynek24.pl 2012